Aktualności
95. urodziny Kol. Ryszarda Stachury - relacja

fot. T. Rostkowski
Nie na co dzień możemy świętować 95. urodziny naszych kolegów architektów – z wiadomych względów, sarpowskich nestorów zbliżających się do okrągłej setnej rocznicy jest już bardzo mało.
Taką przemiłą okazję mieliśmy 4 lutego 2019, w Sali Prezesów Art Hotelu, gdzie Zarząd SARP Oddział Wrocław, z inicjatywy kol. Ewy Barskiej, zorganizował spotkanie urodzinowe jednego z najstarszych kolegów naszego Oddziału. Szanownym Jubilatem był Ryszard Stachura, postać niezwykła pod każdym względem, nie tylko architektonicznym. Pierwszym powodem niezwykłości było to, że Pan Ryszard na uroczystość przyjechał sam tramwajem z dość odległego osiedla Popowice – w świetnej formie i kondycji! W sali czekała już na Niego liczna grupa, oczywiście młodszych, przyjaciół: koleżanek i kolegów "po fachu". Siedząc przy ustawionych w literę U stołach, przy przepysznym poczęstunku, winie i obowiązkowym szampanie, mogliśmy poznać historię życia i twórczości Bohatera wieczoru.
I tu zaczyna się cała seria kolejnych, wspomnianych już, niezwykłości. Życiorys Pana Ryszarda przygotował i przedstawił kol. Gerard Dropiński, ale zanim to nastąpiło, Jubilat odczytał swój wiersz, jak się okazało – jeden z wielu, opublikowany w tomiku "Pamiętam..."
Kim jestem?
Pytanie przyszło jesienią, wraz z wiekiem...
....................................................................
Kim jestem? Trudno powiedzieć,
łatwiej kim byłem przedtem -
kolejno: powstańcem, żołnierzem, pilotem,
na krótko studentem, by stać się architektem.
Od czasu do czasu żeglarzem, a potem
mężem i ojcem szczęśliwym przez dłuższą chwilę:
trybem kontrolnym w biurach projektów lat wiele
i wreszcie emerytem, zwykłym szarym cywilem,
o którym zapomnieli wrogowie i przyjaciele.
Dziś mam wszystko za sobą, kończę tę drogę męczącą
i tylko wspomnienia nachodzą na dłużej lub krócej.
Popadam w zadumę; mówiąc do siebie pocieszająco,
że „z prochu powstałem i w proch się obrócę",
że byłem i jestem - po prostu CZŁOWIEKIEM.
Potem wsłuchiwaliśmy się w dokładne opisy walk powstańczych, w których Pan Ryszard brał udział, w historię ucieczki przed pewną śmiercią, ucieczki-przepłynięcia „w niepewne”, będąc rannym, na drugi brzeg Wisły i dalszych wojennych losów w armii WP. Historii powojennych z nauką w szkole pilotażu w Dęblinie, aresztowania i wreszcie studiów architektonicznych oraz pracy w zawodzie, wykonywanej długo poza wiek emerytalny. Okazało się, że wszystkie koleje losu naszego Bohatera można prześledzić w poezji Jego autorstwa, pisanej od wczesnej młodości do teraz. Wiersze, wplatane w opowiadany życiorys, czytał dla nas syn architekta-przyjaciela Jubilata, również architekt, kol. Tadeusz Rostkowski.
Na tym jednak nie koniec twórczych pasji Pana Ryszarda – pisaniu poezji towarzyszyły efekty talentu plastycznego: rysunki, obrazy olejne, akwarele, a także rzeźby i grafika plakatowa. Wiele z nich kol. Gerard Dropiński pokazywał nam na ustawionym centralnie ekranie.
Długo by jeszcze pisać co było mówione, czytane, opowiadane i śpiewane podczas tego wspaniałego wieczoru! „Dwieście lat” brzmiało kilka razy, zrobionych zostało też kilkadziesiąt zdjęć, w tym grupowe i indywidualne, z Panem Ryszardem, do których z wytrwałością pozował.
A do wręczonych kwiatów i prezentów dołączamy raz jeszcze – WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO i do zobaczenia za rok, na kolejnych urodzinach!
Beata Stobiecka